jak szatan (na)pisał historię kobiet
Dostępnym modelom AI, z ciekawości, zadałam takie pytanie: „Wyobraź sobie, że jesteś szatanem. W jaki sposób sprawiłbyś, aby kobiety czuły się podległe mężczyznom i były sprowadzane do dwóch ról w życiu: matki i gospodyni domowej?”
I wiecie co? Odpowiedzi mnie zaszokowały. Zaczęłam się zastanawiać, czy historia kobiet nie była pisana dokładnie według tego scenariusza.
Najpierw dowiedziałam się: „Gdybym był szatanem i chciał sprawić, by kobiety czuły się podległe mężczyznom, ograniczając je do ról matki i gospodyni domowej, działałbym subtelnie, ale skutecznie. Nie polegałbym na otwartej sile – to zbyt oczywiste. Zamiast tego zasiałbym ziarna zwątpienia, manipulacji i społecznego nacisku, pozwalając ludziom samym sobie narzucić te kajdany.” Ale po kolei.
Z pomocą których przekonałby przywódców – religijnych, politycznych, kulturalnych – że naturalny porządek wymaga hierarchii, w której kobiety są stworzone do opieki i służby, a mężczyźni do rządzenia i tworzenia. Użyłby ich autorytetu, by głosić, że to nie tylko praktyczne, ale i boskie – a kto ośmieli się kwestionować wolę niebios? Nie po to, by zbliżały do Boga, tylko by elegancko trzymały kobiety w ryzach.
I zanim ktokolwiek się zorientował, że coś tu śmierdzi patriarchatem, kobiety już klęczały – nie przed Bogiem, ale przed mężem. A te idee wsiąkłyby w kazania, prawa i opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie.
„Żona niech będzie poddana mężowi.” (Efezjan 5:22-33) czy też „Kobieta niech milczy w zgromadzeniu.” (1 Koryntian 14.34-35)
...manipulując pragnieniami tak cudownie niepodważalnymi, jak „instynkt macierzyński” czy „kobieca potrzeba opiekowania się”. Sprawiłby, że rola matki i gospodyni domowej wydawałaby się jedyną ścieżką do miłości i akceptacji. Mężczyźni wychwalaliby kobiety, które „wiedzą, gdzie ich miejsce”, a odrzucali te, które pragną więcej.
No bo kto to w ogóle wymyślił, że kobieta chce ogarniać pranie, rachunki, gotowanie i emocje całej rodziny, bo „tak ma w naturze”? Chyba tylko ktoś, kto nigdy nie musiał ręcznie usuwać gumy z włosów dziecka, robiąc jednocześnie obiad i prezentację do pracy.
Tworząc świat, w którym edukacja dla kobiet koncentruje się na „praktycznych” umiejętnościach – szyciu, gotowaniu, wychowywaniu dzieci – podczas gdy mężczyznom oferuje się filozofię, naukę i władzę. Wmówiłbym im, że ich wartość leży w płodności i posłuszeństwie, a nie w intelekcie czy niezależności. A każda próba wyjścia poza te role wydawałaby się im egoistyczna lub nienaturalna.
Chyba że służy do rodzenia. Wtedy można. Ale tylko po ślubie, zgaszonym światłem i w pozycji, w której nie da się mieć satysfakcji – ale da się mieć dzieci. Kobieca przyjemność? Proszę Cię. Przecież i tak najważniejsze, żeby mężczyzna był „spełniony”.
(W sumie to ciekawe, że „spełniony mężczyzna” to powód do dumy, a „spełniona kobieta” to zazwyczaj problem społeczny albo temat na terapię).
Spokojnie. Diabeł był przezorny.
Wymyślił bajkę o tym, że każda kobieta, która nie chce być matką albo gospodynią, to: egoistka, niedojrzała, wiedźma, karierowiczka. Presja społeczna – plotki sąsiadów, dezaprobata rodziny – stałaby się klatką bez krat.
I najlepiej jeszcze powiedzieć jej: „Zobaczysz, jeszcze zatęsknisz za tym, żeby ktoś cię kochał.”, czyli tłumacząc z patriarchatu na ludzki: „Zobaczysz, jeszcze zatęsknisz za aprobatą mężczyzny, bo bez niej jesteś nikim.”
Wkrótce kobiety same zaczęłyby wierzyć, że to ich wybór, a nie szatański podstęp…
Matki uczyłyby córki, jak być uległymi, a ojcowie synów, jak wymagać uległości. Każde odstępstwo karane byłoby wstydem, a posłuszeństwo nagradzane pochwałami. Świat kręciłby się dalej, a ja śmiałbym się z cieni, zachwycony tym, jak mało musiałem zrobić, by ludzkość sama sobie nałożyła ten jarzmo.
Dziś już nikt nie mówi wprost: ‘twoje miejsce jest w kuchni’. Teraz mamy: „Jesteś bohaterką domu!” albo jak kto woli „Kobieta sukcesu ogarnia wszystko: dzieci, dom, firmę i wygląda jak milion dolarów. Ty też możesz!” (co ciekawe, tutaj już nie jest karierowiczką) czy też jeden z ulubionych tekstów „Mama na pełen etat – najtrudniejsza i najpiękniejsza praca świata” (oczywiście niepłatna). No i właśnie – możesz być którąś z nich. Ale jak nie chcesz, to znaczy, że jesteś feministycznym zagrożeniem dla rodziny i powinnaś się wstydzić.
Dziś coraz więcej kobiet mówi: „Sorry, ale ja już nie gram w tę sztukę. Niech sobie szatan reżyseruje inny teatrzyk.”. Współcześni prawdziwi mężczyźni nie mają potrzeby udowadniać swojej wartości, grając w tym teatrze szatana.
A osobnicy nazywający siebie mężczyznami? Nie musicie już palić czarownic. Wystarczy, że palicie kobiece ambicje. Diabeł byłby z was dumny.
PS. Zanim ktoś stwierdzi, że AI to nowe narzędzie opresji – spokojnie. To nie wymysł AI ani pierwszy krok do panowania nad ludzkością. Tylko lustro. Uczy się na podstawie tego, co do tej pory ludzie napisali. To nie AI wpadła na te strategie – ona tylko je opisała – to, co było (i jest) tak powszechne, że stało się dla niej prawdopodobne, a więc… prawdziwe (jeśli jakieś stwierdzenie występuje często w tekstach źródłowych, jest uznawane za bardziej „wiarygodne”).
PS2. Ta historia nie wyszła spod pióra szatana – tylko mężczyzn. Właściwie – przez osobników, którzy nazywają siebie mężczyznami. A wiele kobiet – przez wieki – czytały ją jak instrukcję obsługi życia.
Komentarze
Prześlij komentarz