Polecane posty

kozioł ofiarny i taryfa ulgowa

Czarny napis "kozioł ofiarny i taryfa ulgowa" na białym tle

„W społeczeństwie pełnym szkodliwych używek, największą zbrodnią pozostaje… chorowanie na otyłość.” 
bałaganiara


Czy kiedykolwiek widzieliście w sieci komentarze typu: „To promowanie otyłości!” pod filmem osoby, która po prostu ma większą wagę i śmiała pokazać się publicznie? Pewnie tak. Bo z jakiegoś powodu otyłość stała się jedną z tych rzeczy, które ludzie uwielbiają komentować, oceniać i pouczać. Oczywiście – nikt nie twierdzi, że nadwaga jest super zdrowa i warto do niej dążyć. Ale czy naprawdę myślicie, że wszystkie osoby chorujące na otyłość wyglądają tak, bo sobie wymarzyły, żeby ich organizm nie funkcjonował prawidłowo? Że zawsze to „brak silnej woli” i „lenistwo”? 

Otyłość często wynika z kombinacji wielu czynników: genetyki, chorób, problemów hormonalnych, zaburzeń odżywiania, stresu, depresji czy po prostu realiów osoby w ciągłym biegu między pracą a obowiązkami, gdzie nie zawsze jest czas na przygotowanie zdrowego posiłku. Powiecie „No przecież można skorzystać z firm cateringowych albo przygotować coś dzień wcześniej”. Owszem, można, tylko nie każdy może sobie na to pozwolić, bo (uwaga, będzie ważna informacja) – nie każdy ma takie życie jak Wy. 

A czy to „no przecież” zadało sobie pytanie „Kto jest prawdziwym promotorem otyłości?” - osoba, która chce żyć w przeciętny sposób, nie ukrywając się przed światem, czy może jednak producenci i sprzedawcy śmieciowego i uzależniającego jedzenia, które potem reklamują w taki sposób, aby kojarzyło się z nagrodą i rozwiązaniem każdego problemu? 

Weźmy choćby kampanię reklamową Snickersa: „Nie jesteś sobą, gdy jesteś głodny”. Brzmi niewinnie, prawda? A czy przypadkiem nie jest tak, że głód należy zaspokoić pełnowartościowym posiłkiem a zły nastrój odpoczynkiem czy zadbaniem o siebie? Albo McDonald's – kojarzy się ze spędzeniem miłego czasu w rodzinnym gronie, czyż nie? A jakie macie skojarzenia, gdy słyszycie słowa „reklama Coca-Coli”? Niech zgadnę… z ciężarówkami świątecznie przystrojonymi oraz piosenką „Coraz bliżej święta” czy może ze szczęściem i radością? 

Według reklam — nie potrzebujesz zbilansowanej diety, wystarczy baton, fastfoodowy zestaw ze słodkim napojem. A potem, jak ktoś tyje od tych „szybkich rozwiązań”, to nagle to jego wina. Nie firm, które świadomie uzależniają ludzi od złych nawyków. Nie kultury „jedzenia na szybko” i „braku czasu”. Tylko jednostki, która po prostu żyje (często zmanipulowana) w tym systemie.

A teraz zastanówcie się – czy kiedykolwiek widzieliście równie zaciekłe oburzenie na temat „promowania alkoholizmu”, gdy ktoś wrzuca zdjęcie piwa na grillu albo selfie z imprezy ostro zakrapianej? No właśnie – tak jakby nie bardzo. Mimo że skutki picia alkoholu dotykają nie tylko samej pijącej osoby. Wypadki, przemoc, zrujnowane zdrowie – to nie tylko krzywda osoby pijącej, ale i jej otoczenia (często osób najbliższych alkoholikowi). Czy kiedykolwiek słyszeliście o tym, że alkoholizm jest „chorobą XXI w.”, ponieważ coraz częściej ludzie sięgają po alkohol, gdy nie radzą sobie z czymś w swoim życiu? Albo czy słyszeliście kiedykolwiek niewybredne komentarze o promocji raka płuc czy przełyku pod adresem osoby palącej papierosa w miejscu publicznym, mimo że dym szkodzi także otoczeniu (co jest udowodnione naukowo)? 

Dlaczego osoby sięgające po te używki są usprawiedliwiane ciężką sytuacją w pracy, stresem i im nikt nie każe się ogarnąć — w odróżnieniu od osoby chorej na otyłość, która to szkodzi wyłącznie tej osobie. Mimo że choroba ta również może być spowodowana tymi samymi czynnikami – bez krępacji mówi się, że mogłaby się ogarnąć?

Powiecie mi, że na leczenie chorób związanych z otyłości idzie z Waszej kieszeni dużo kasy? A jak sądzicie, skąd biorą się pieniądze na skutki związane z nadmiernym piciem, czyli: renty dla alkoholików, opieka nad osobami, które doświadczyły przemocy ze strony alkoholika czy leczenie ofiar wypadków spowodowanych przez pijanego kierowcy? A na leczenie nałogowych palaczy, gdy zachorują na raka, to niby skąd biorą się pieniądze? Z nieba spadają? 

No właśnie. Podwójne standardy w najlepszym wydaniu.

Bo przecież łatwiej krytykować coś, co widać u innych niż zmierzyć się z własnymi słabościami – kieliszkiem co wieczór czy paczką fajek. Media nie pomagają, sprzedając nam stygmatyzację otyłości. I wiecie co? Sprawdziłam sobie kilka rzeczy (i jeśli się nie mylę) - osób, które bezpośrednio lub pośrednio są ofiarami alkoholu, jest łącznie więcej (o 50%) niż osób, które dotknięte są nadwagą czy otyłością. 

Zastanawia mnie, kiedy zaczniemy piętnować (a nie celebrować) to, co niszczy więcej niż jedno życie, a przestaniemy krytykować ruch body positiv (bo go nie rozumiemy). I kiedy zaczniemy traktować wszystkie problemy zdrowotne z empatią i zrozumieniem, zamiast wybierać te, które wygodnie jest nam krytykować z wysokości własnej kanapy.

Komentarze

Pamiętasz, kim byłeś, zanim świat powiedział Ci, kim powinieneś być? Charles Bukowski