Praca czy łaska?
Wiele ofert pracy skierowanych do OzN napisana jest naprawdę szczątkowo – tylko z zakresem obowiązków i tym co „oferuje” pracodawca - czyli pensję i np. wymiar czasu pracy, który jest prawnie ustalony dla określonego stopnia z niepełnosprawnością. Przez co trudno jest stwierdzić, czy jesteś odpowiednim kandydatem, ponieważ nie wiesz, jakie oczekiwania względem kandydata ma firma. Co sprawia, że wysyłając swoje CV czujesz się jakbyś grał w loterię. Aplikowanie na takie oferty jest szalenie frustrujące. Często sobie myślę o tych ofertach pracy „Czy ten pracodawca szuka naprawdę pracownika czy „słupa”, który posłuży do nie płacenia kary na PFRON?”. Czy firmy naprawdę mają w nosie swój wizerunek działając w taki sposób? Tzn. spora część społeczeństwa nie widzi w tym nic złego - wręcz przeciwnie, są zachwyty, że daje się "pracę" OzN. Krzyk podnosi się dopiero wtedy, gdy takie oferty pracy pojawią się np. na facebookowych grupach, niekoniecznie przeznaczonych tylko dla OzN. To wszystko sprawia, że czuje, iż takich osób się nie szanuje, kpi się z nich.
Z tego co wiem, nie jest łatwo znaleźć na takie stanowisko osobę, która faktycznie posiada oczekiwane umiejętności i predyspozycje (znane w sumie tylko pracodawcy) a dodatkowo spełnia wszystkie oczekiwania pracodawcy co do niepełnosprawności potencjalnego pracownika. Zatem wypadałoby takie perełki jednak docenić oferując im lepszą pensję lub/i wachlarz benefitów typu: bezpłatna nauka języka obcego, dobre szkolenia, na które nie stać by było taką osobę, premię itp. Bo jeśli pracodawca tylko oczekuje i wymaga, ale nic nie daje, to te perełki znajdą innego, który im to oferuje. I albo taki pracodawca będzie musiał zweryfikować to co daje, albo zniknie z tego rynku albo znajdzie desperata, który nakłamie w CV itp. i będą z tego tytułu same kłopoty.
A to brylowanie i chwalenie się jak to się cudownie pomaga OzN to przyprawia mnie o mdłości. Ty oczywiście dostajesz ochłapy z tego dofinansowania albo robią z ciebie idiotę np. na papierku zatrudniając na stanowisku biurowym a faktycznie wysyłając na taśmę (osobiście tego doświadczyłam). Wyrażenie frustracji i niezgody na takie traktowanie kończy się tym, że wmawiają Ci, że jesteś niewdzięcznikiem.
I ja naprawdę nie mam nic przeciw temu by pracodawcy korzystali z różnego rodzaju benefitów z racji zatrudniania OzN. Wręcz przeciwnie - bardzo się cieszę, że tego typu benefity skłaniają pracodawców do zatrudniania OzN. Nie mniej, oczekuję od nich tylko i aż szacunku dla tego pracownika, płacenia mu uczciwej pensji, doceniania tego, że chciał się kształcić mimo większych trudności, że chce pracować i być pełnoprawnym obywatelem tego kraju, który wkłada swoją pracę w jego rozwój a nie tylko pobierać zasiłki.
A jeśli ktokolwiek powie „no ale pracujesz 7 godzin a nie 8” to w moim odczuciu mocno trafia, ale kulą w płot. Ponieważ często pracodawcy oczekują, że w te 7 godz. zrobisz tyle samo co inni w 8. A poza tym prawda jest taka, że ta godzina więcej, u przeciętnego pracownika jest "tracona" często na papieroski, kawki, ploteczki. I tak, to też jest potrzebne, ale nie wmawiajcie mi proszę, że jestem mniej wartościowym i atrakcyjnym pracownikiem, bo wolno mi pracować 7 godzin. A jeśli nie potrafisz się spiąć i wykonać coś w 7, ale mi wytykasz, że ja potrafię no to Ty masz problem, nie ja.
Komentarze
Prześlij komentarz