Polecane posty

Dom fanatyków

 

Kilka lat temu dołączyłam do bardzo dużego fandomu ARMY. Początkowo społeczność ta wydawała mi się naprawdę wspaniała. Widziałam osoby dbające o środowisko, robiące zbiórki na ważne cele charytatywne. Wydawało mi się, że jest ta społeczność jest naprawdę w porządku, że jest społecznością, która akceptuje i szanuje. Sądziłam, że ta społeczność podziela przesłanie, które niesie w świat BTS, i że jest o wiele lepsza od fandomu SW, w którym od dłuższego czasu czułam pogardę wobec określonej części fandomu a także aktorów grających w prequelach. 
Niestety z czasem zaczęłam się przekonywać, że prawda jest zupełnie inna... Bardzo odbiegająca od tego co widać na pierwszy rzut oka, powierzchownie. Sukcesywnie zaczęłam zauważać, że jest pełen fanatyzmu i hipokryzji. 

To społeczność, która ma bardzo wysokie mniemanie o sobie nie tylko w kwestii dbania o środowisko czy akcjach charytatywnych ale też pod kątem tzw łączenia kropek a jednocześnie ma poważny problem z rozróżnieniem hejtu od krytyki czy dostrzeżeniem toksycznego tekstu piosenek, które niedawno wydał jeden z członków zespołu. 
Fandom ten nazywa osobę, która coś skrytykuje (bez hejtu) hejterem ale jednocześnie przemilcza prawdziwie toksyczne zachowania członków fandomu takie jak życzenie śmierci innym za np. otrzymanie jakiegoś przedmiotu od idola czy prezenterowi za to, że powiedział coś, co ten fandom nie zrozumiał (mimo, że fandom uważa, że jest bardzo inteligentny). 
Hejt spotyka osoby mówiące o swych odczuciach (ot opinia bez złych intencji na zasadzie "nie podoba mi się ta piosenka") względem jakiejś sytuacji, nie będące peanami zachwytu nad piosenką czy tym co zrobił artysta. Taka osoba zaczyna być masowo niszczona, poniżana, wyśmiewana a nawet potrafią krytykującemu życzyć śmierci. A reszta temu przytakuje lub przemilcza takie zachowanie. Ci, którzy nie przytakują temu, podzielają krytykę piosenki są również niszczeni. Dla tej części fandomu ważniejsza jest piosenka i osoba, której nie poznali i nie poznają osobiście bardziej niż osoba, którą mogą bardziej prawdopodobnie spotkać. 

Fandom, który z jednej strony krytykuje brak poszanowania prywatności idola oraz jego rodziny, jednocześnie potrafi bez problemu rozsyłać czy to na privie czy bez skrępowania na różnych serwisach społecznościowych treści, które tę prywatność łamią (z resztą nie tylko samych artystów, ale i ich rodziny czy przyjaciół) - usprawiedliwiając się tym, że to przecież publiczne. Fandom krytykujący zachowanie na lotniskach psychofanów jednocześnie nie ma problemu aby oglądać przyloty i odloty idoli, nakręcając tym to co się dzieje na tych lotniskach.  Fandom, który z jednej strony życzy szczęścia swoim idolom ale z drugiej strasznie oburza się jak tylko pojawią się jakieś informacje o tym, że jakiś członek zespołu może być w związku. 
Odnosiłam też wrażenie, że mało kogo w fandomie obchodzą teksty i przekaz ich piosenek. Liczą się  kolejne rekordy, streamingi i kupowanie na potęgę merchu, liczy się ich wygląd. Trudno było mi to znosić ponieważ to przekaz płynący z tekstów ich piosenek sprawił, że zaczęłam lubić i cenić ten zespół - nie dla wyglądu, nie dla rekordów. To ten przekaz sprawił, że zaczęłam walczyć o siebie. 

Uwielbiam BTS, lecz brzydzę się zachowaniem 90% fandomu. Uważam, że to wszystko bardzo negatywnie może wpływać na odbiór zespołu przez osoby postronne. Bo one najpierw zobaczą to toksyczne zachowanie i nie będą już zainteresowane resztą. Odcięłam się od fandomu bo nie chcę być utożsamiana z tym co jest w nim złe, bo nie zgadzam się na takie zachowanie jak nie zgadzałam się na toksyczność w fandomie SW. 

Komentarze