Powrót do słów
Przez ostatnie miesiące na moim blogu panowała cisza. Dlaczego?
Najprościej mówiąc – życie. Praca pochłonęła mnie całkowicie.
Wydawało mi się, że uda mi się pogodzić ją z pisaniem, ale rzeczywistość zweryfikowała te plany. Zwłaszcza że sama praca wymagała ode mnie kreatywności – korespondowałam z użytkownikami pewnego znanego serwisu społecznościowego. Paradoksalnie, im więcej pisałam zawodowo, tym mniej miałam siły na pisanie dla siebie.Jednak największym powodem mojej nieobecności nie była sama praca. Przez długi czas mierzyłam się z mobbingiem. Powoli, niezauważalnie odbierał mi pewność siebie, energię i radość. A potem... przyszło wypowiedzenie. Wręczyła mi je ta sama osoba, która wcześniej skutecznie odbierała mi poczucie własnej wartości.
Z jednej strony poczułam ulgę – to koniec złego traktowania. Z drugiej – przyszły niepewność i lęk przed tym, co dalej. Utrata pracy, którą kochałam oraz cała sytuacja sprawiły, że wpadłam w stan, w którym trudno było mi znaleźć w sobie siłę nawet na rzeczy, które zawsze sprawiały mi radość. W tym na pisanie.
Depresja jest jak cichy złodziej. Powoli odbiera motywację, energię, pasję. To właśnie ona zabrała mi słowa na długie miesiące.
Dziś powoli je odzyskuję, wciąż czuję, że pisanie to część mnie. Może nie będę publikować tak często, jak kiedyś. Może moje teksty będą inne. Ale jedno się nie zmieni – nadal będę pisać szczerze.
Komentarze
Prześlij komentarz