Polecane posty

Gra z cieniem

Czarny napis "Gra z cieniem" na białym tle

Kilka lat temu firma, w której pracowałam została wykupiona przez korporację. Czułam strach, ponieważ ta korporacja była mi znana i miałam niekoniecznie dobre doświadczenia z nią związane. Wcześniej, przejęli inną firmę, w której pracowałam, gdzie po 2 latach postawili mi ultimatum, na które nie mogłam się zgodzić. Proponowali dalszą współpracę, ale pod warunkiem, że się przeprowadzę do miasta, w którym była siedziba firmy (do tej pory pracowałam zdalnie) bez podniesienia pensji, która tak niska, że nie wystarczyłaby mi na życie w tym mieście. Jak się z czasem okazało, moje stanowisko otrzymał przyjaciel szefa i z dużo wyższą pensją. Po pewnym czasie pomyślałam, że może mój strach jest nieuzasadniony, że tamto wydarzyło się dawno i teraz może będzie lepiej. Zaczęłam dostrzegać szansę na to, że w końcu się coś pozytywnie zmieni. Niestety tak się nie stało.
Ostatnie 1,5 roku w tej firmie to był dla mnie koszmar. Moim szefem została osoba, która była typowym karierowiczem, bojącym się kogoś, kto w jego mniemaniu wie coś lepiej i się to wyda. Takie przynajmniej odnosiłam wrażenie. Podcinał mi skrzydła na różne sposoby, robił wiele bym czuła się okropnie. Mimo że wielokrotnie wcześniej osobę tę broniłam i pokazywałam, że chcę współpracy, a nie walki. Miałam wrażenie, że on sabotuje moje działania. Kilka rzeczy mocno mi zapadły w pamięć.
1-sza z nich miała miejsce w trakcie naszej rozmowy z osobą, która była naszą nową szefową (ostatecznie z powodu pójścia na dłuższe L4 naszym przełożonym został ktoś inny). W trakcie naszej zespołowej rozmowy poruszyła ona temat mojego zaległego urlopu (miałam go naprawdę dużo) – chodziło o to, jak rozwiązać tę sprawę tak, by jak najmniej odbiła się na działaniu działu, w którym pracowałam. Mobber zaczął się wtrącać (niepytany o zdanie), chciał zdecydować, jak mój urlop powinien być rozłożony, a jego pomysłem było to, bym wzięła jednym ciągiem cały zaległy urlop. Co wiązało się z tym, że byłabym nieobecna w pracy 3 miesiące. Od razu włączyła się „czerwona lampka”, że próbuje udowodnić, że jestem niepotrzebna. Wtedy jeszcze został on postawiony do pionu. Pamiętam, że rozmawiałam o tym z moją kuzynką, która jest doradcą zawodowym. Ale jej reakcja mnie zaskoczyła — zakomunikowała mi, że przesadzam i wydaje mi się, a moje emocje są nieistotne. Poczułam się zignorowana a moje emocje i odczucia zbagatelizowane. Spowodowało to jeszcze większą frustrację i poczucie niemocy.
Innym razem zaproponowałam, by zrobić porządek w „szablonach odp. mailowych”, ponieważ wiele z nich się powtarzało lub było już nieaktualne. Mobber zgodził się i dał mi na to 5 dni roboczych. Po 2 dniach napisałam do niego z propozycją, że aby zniwelować ilość tych szablonów i niektóre skonstruować tak, by były bezosobowe (czyli bez „Pan/Pani”) czy też dodać odpowiednie końcówki do określonych słów a osoba używająca tego szablonu mogła go odpowiednio modyfikować. Propozycję starałam się sensownie umotywować. Wtedy on zachował się w sposób dla mnie niezrozumiały, bardzo stanowczo się sprzeciwił i na moje pytanie, dlaczego odpowiedział: „Albo to zrobisz dziś, albo zamykam Ci możliwość edytowania szablonów”. Zniechęciłam się mocno i powiedziałam, że skończyłam i może zablokować edytowanie. Pewnego dnia oświadczył mi, że zabrania mi wykonywania tych obowiązków, którymi zajmowałam się od początku mojej pracy w tej firmie, strasząc mnie, że jeżeli zacznę coś robić w tej kwestii , to dostanę dyscyplinarne zwolnienie. Był to dla mnie ogromny cios – ten dział traktowałam jak swoje „zawodowe dziecko”. Podobne sytuacje bywały częściej – z czasem prawie codziennie. Z każdą z nich moje zniechęcenie i wycofanie się wzrastało, a ja miałam coraz to mocniejsze poczucie izolacji. Zresztą, byłam izolowana, a nasz szef zachowywał się tak, jakbym była nikim. Odnosiłam wręcz wrażenie, że mój mobber przedstawił mnie w jego oczach bardzo negatywnie, a ja dla naszego szefa byłam nikim. W kwestiach, w których znałam się najlepiej (zajmowałam się nimi od początku pracy w tej firmie) w ogóle nie brano mojego zdania pod uwagę, natomiast pomysły czy sugestie mobbera były chwalone i jak najbardziej brane pod uwagę.
Nie było tygodnia, bym nie płakała — czasem płakałam codziennie. Miałam problemy ze wstaniem z łóżka. Ze snem (nie mogłam zasnąć albo spałam po 3-5 godzin max.). Wtedy zrozumiałam, że mój bezpośredni przełożony stosuje wobec mnie mobbing. Próbowałam to załatwić z pracownikiem działu HR, ale osoba ta, mnie zignorowała, choć obiecała, że ze mną porozmawia. Znów dostałam informację – jesteś nieważna. Ostatecznie skończyło się to tak, że dzień po Bożym Narodzeniu otrzymałam wypowiedzenie. I mimo iż poczułam ulgę, że skończyło się mobbingowanie, to świat mi się zawalił z różnych powodów – odebrano mi to, co kochałam robić, nie mam szansy na jakikolwiek rozwój plus na głowie miałam duże raty kredytu. Przez miesiąc nie miałam ochoty cokolwiek robić. Potem jakoś się pozbierałam i zaczęłam szukać pracy.
Międzyczasie dowiedziałam się, jak wyglądały kulisy zwolnienia mnie – dział, w którym pracowałam, miał być wciągnięty do działu już w tej korporacji istniejący. Nasz szef zaproponował korporacji zwolnienie jednego z nas w zamian za to, by dział nie został zlikwidowany. Decyzję o tym, kto ma iść „na odstrzał”, pozostawił mojemu mobberowi – i oczywiście zdecydował, że to będę ja. Mimo, że jak napisałam wcześniej – chciałam współpracować, a nie współzawodniczyć. A poza tym pracowałam w tej firmie od prawie 10 lat – znałam ją jak własną kieszeń. On zostawił osobę mniej doświadczoną, którą mógł urabiać (tzn. w moim odczuciu).

Ze skutkami tego wszystkiego zmagam się do dziś. Zachorowałam na depresję, miewam myśli samobójcze. Zdecydowałam się na to, by pójść na terapię. Moje poczucie własnej wartości szoruje podłogę. I chyba najbardziej na to, że przestałam się czuć wartościowym pracownikiem, wpłynęło to, że kiedy chciałam przerwać mobbing, szukałam pomocy — zostałam zignorowana, nie otrzymałam jej.

Komentarze