klapsy
Rozumiem, że kiedyś tak a nie inaczej wychowywano dzieci – co jest oczywiście jednym z ulubionych argumentów, czyli słynne 'bo mnie tak wychowano i wyszedłem/wyszłam na ludzi”. Ale… po pierwsze polemizowałabym z tym wyjściem na ludzi, bo często dorośli mają problemy, których źródłem są sytuacje z dzieciństwa – czego często nie są świadomi a dowiadują się o tym na kozetce u psychologa (o ile tam trafią). Chociażby nieumiejętność stawiania granic, które skutkuje z czasem brakiem poczucia sprawczości czy niskim poczuciem własnej wartości. Po drugie, świat idzie do przodu – stale odkrywamy nowe aspekty psychologii i wychowania. I to, co kiedyś było czymś ok, dziś już nie jest ok. Chociażby udowodniono, że bicie dzieci, nie jest rozwiązaniem, lecz przejawem słabości dorosłego.
Ludzie nie widzą, iż te pyskate „małolaty” to niekoniecznie i nie zawsze jest wynik braku „dawania klapsa” ale raczej braku czasu dla tego dziecka. Ciągłej gonitwy za lepszym samochodem, wakacjami, mieszkaniem, ubraniami ich rodziców – bo sąsiedzi muszą zazdrościć, bo przecież nie można być gorszym od kolegi z pracy. To właśnie brak zauważenia istnienia dzieci dla samych dzieci, brak czasu dla nich, brak uwagi dla ich problemów i jest prawdziwą przyczyną obecnych problemów znacznej części młodzieży
I aby było jasne – nie popieram tego, aby dziecko mogło robić co tylko chce, bo to też nie jest dobre. Nie można popadać w drugą skrajność. Tylko nie rozumiem, dlaczego można stosować przemoc wobec dziecka, ale już identyczna przemoc wobec dorosłego jest niemile widziana.
Czy to, co było normą w przeszłości, powinno nadal mieć miejsce w nowoczesnym społeczeństwie tylko dlatego, że pewna jego część nie zna innego sposobu wychowywania dzieci, bo sami zostali tak wychowani?
Komentarze
Prześlij komentarz