bo miłość
Do niedawna moje wyobrażenie o miłości pokrywało się z jej opisem w wierszu „Miłość jest wtedy…”, w którym autor pokazał, że jej siła i piękno jest w subtelnych
i codziennych gestach a niekoniecznie w wielkich czynach i słowach jak to często kultura nam pokazuje (przez co wiele osób oczekuje od tego uczucia górnolotnych słów i czynów). Ale ostatnimi czasy obraz ten został trochę zburzony. Zapytałam parę osób o to czym wg nich jest miłość, szczególnie ta wieloletnia. Wnioski z tych rozmów trochę mnie zaskoczyły a moje chyba trochę zbyt romantyczne serduszko poczuło rozczarowanie: większość uważała miłość za przyzwyczajenie do obecności kogoś w życiu bez głębszego znaczenia tej obecności.Wkrótce minie pięć lat od śmierci mojej babci, która była mi
jak matka, to ona mnie wychowała. Wiele razy widziałam kłótnie jej i dziadka
mojego, czasem nawet zdawałoby się, że już się nie kochają. A jednak, gdy po
nieudanej operacji (choć tak naprawdę, było to coś dużo gorszego niż „nieudana
operacja”) zmarła moja babcia — zobaczyłam miłość. W jaki sposób? W zachowaniu,
cierpieniu, smutku i tęsknocie jej męża. Obserwowanie tego było bolesne, ale
jednocześnie dostrzegłam w tym piękno miłości, która przetrwała próbę czasu.
Zaczęłam się wtedy zastanawiać czy prawdziwą naturę i wartość miłości poznajemy
dopiero w momencie, gdy tracimy kogoś, kto był „po prostu obok”. Czy to, że ten
ktoś obok. Rzekłabym, że ten wiersz idealnie oddaje esencję tego, co
doświadczyłam, obserwując miłość mojego dziadka po stracie babci.
Komentarze
Prześlij komentarz